![]() |
|
---|---|
Z pielgrzymich notatek... (2)Śladami Mojżesza. Nocna wędrówka na Górę Synaj10.04.1997r.(czwartek) Pobudka o godz. 1.30 i po herbacie, o godz. 2.00 wyjazd autokarem w pobliże klasztoru św. Katarzyny. Wyruszamy najpierw płaską, kamienisto - żwirową drogą. Jest piękna, gwiaździsta, cicha noc. Przed nami widać błyskające światła latarek wspinających się w górę pielgrzymów. Im wyżej, tym ścieżka staje się węższa i w ciemnościach słychać tylko stukot butów o kamienie i głosy poganiaczy wielbłądów: "Madame Camil", "Kamela", "Kamel". Wielbłądy stąpają cicho i bardzo zgrabnie, tak, że w pewnym momencie można poczuć za sobą obecność zwierząt, które idą krok w krok za człowiekiem. Zatrzymujemy się przy przystankach, by napić się kawy lub herbaty. Gdy droga staje się trudniejsza, coraz więcej osób korzysta z wielbłądów - chociaż, jak potem twierdzili, doznali niezłych przeżyć, kołysząc się na ich grzbietach nad przepaścią. Ciocia i ja idziemy pieszo - trudy pielgrzymki trzeba pokonać. Noc szarzeje i o 5.30 zbliżamy się na szczyt Góry Synaj. Na zboczu pod
szczytem oglądamy piękny wschód słońca. Jest spokojnie, zimno. Na samym natomiast szczycie tłum ludzi i brak atmosfery skupienia. Na końcu zejścia roztacza się piękny widok na klasztor św. Katarzyny - olbrzymi czworobok z wysokim murem. Potem - zakwaterowanie w turystycznej
osadzie Morgen Land, pięknie położonej wśród gór Synaju. Wszystkie domki z kamienia, łącznie z dachami. Mamy nawet kamienne "sarkofagi" zamiast
łóżek w pokojach 8-9 osobowych. Po śniadaniu zwiedzamy klasztor św. Katarzyny (prawosławny, grecki). Żyje w nim dwunastu mnichów, którzy od V
wieku strzegą manuskryptów Pisma świętego, nikomu ich nie udostępniając, z wielką stratą dla nauki. Oglądamy ikony z IV, V wieku oraz "krzew
gorejący" na dziedzińcu. O godz. 17.00 przy zachodzie słońca Msza św. na pustyni, w jednym z przesmyków między skałami, którędy wiodła droga wyjścia
ludu Izraela. Wokół skały granitowe, piaskowce, charakterystyczne tektoniczne pęknięcia i ślady po wypływającej czarnej lawie. Towarzyszy nam kilkoro
biednych egipskich dzieci... Dzień kończy wspólne ognisko z muzyką, pieczeniem jagniąt i tańcami. Dość szybko jednak udajemy się na spoczynek z powodu
zimna panującego na pustyni. W uzupełnieniu przeczytaj: Piękno galilejskiej ziemi (1) Krystyna Pruchniak, 10 kwietnia 1997r. |