![]() |
|
---|---|
Cierpienie jak góra lodowa Kiedy rozmawia się z ludźmi cierpiącymi, bywa, że odsłaniają się przed oczami całe “przestrzenie” niewidocznego wcześniej cierpienia,
głęboko ukryte “pokłady bólu”, jakby całe tony olbrzymiej “masy”. I można by pomyśleć - jakże ich życie mogłoby być inne, gdyby owo cierpienie można było
z nich zdjąć...
Ktoś powiedział kiedyś, że prawdziwe cierpienie właśnie dlatego jest cierpieniem, że nie można od niego uciec, nie można nic z nim zrobić.
Ale, czy rzeczywiście: nie można? Z cierpieniem, przede wszystkim, nic nie można zrobić “na siłę”, nie można go pokruszyć “pancerzem lodołamacza”, nie zadając dodatkowego bólu. Cierpienie można jedynie zanurzać w spokojnych wodach miłości, poddać ciepłym promieniom słońca, ciepłemu letniemu deszczowi. Jedyną, która uśmierzyć może cierpienie, jest Boża miłość - na jej działanie można mniej lub bardziej świadomie otwierać się. Pomocą i lekarstwem może być też drugi człowiek, zwłaszcza, jeśli z taką miłością przychodzi. Święty ojciec Pio zapoczątkował misję niesienia ulgi w cierpieniu nie inaczej, jak niosąc chorym i cierpiącym Boga, który zbawia - Jezusa ukrzyżowanego. To On doznaje cierpienia w każdym człowieku i każdego z nas obejmuje z krzyża swoimi ramionami. On wszystkie nasze cierpienia przeżył i oddał je Ojcu. Kiedy więc cierpienie człowieka zostanie złączone z Ofiarą Chrystusa i płonie składane Bogu, to nie może być, by po takim akcie ono mogło jeszcze zadawać rany i niszczyć. © Maria Chełmińska, marzec 2012 |